Nie musisz głodować na porodówce
Przegląd wyników badań przeprowadzonych na oddziałach położniczych wykazał, że zakaz spożywania pokarmów i płynów w trakcie porodu – wciąż obowiązujący w wielu szpitalach - nie przynosi korzyści. Według zespołu badawczego, powstrzymywanie się od jedzenia i picia jest w większości przypadków nieuzasadnione.
Choć restrykcje dotyczące jedzenia podczas porodu zostały w ostatnich latach istotnie złagodzone, w wielu szpitalach na całym świecie wciąż obowiązuje bezwzględny zakaz spożywania pokarmów, a nawet płynów po przyjęciu na oddział położniczy. Takie procedury stosuje się na wypadek konieczności przeprowadzenia cesarskiego cięcia i wykonania znieczulenia ogólnego w nagłych zagrażających życiu sytuacjach. Grupa naukowców z Uniwersytetu Liverpoolskiego twierdzi jednak, że jest to postępowanie, które nie przynosi żadnych korzyści i sugeruje, że rodzące kobiety powinny mieć prawo wyboru.
Obowiązujące ograniczenia zostały wprowadzone w latach 40-tych, w reakcji na badanie przeprowadzone przez Curtisa Mendelsona, który wykazał, że w trakcie znieczulenia ogólnego rośnie ryzyko aspiracji treści żołądkowej do płuc. Przedostanie się cząsteczek jedzenia wraz z kwaśnymi sokami żołądkowymi do dróg oddechowych może skutkować chemicznym zapaleniem płuc, zwanym zespołem Mendelsona, i stanowić zagrożenie życia. Był to wówczas najpowszechniejszy powód zgonów rodzących w USA.
Naukowcy podkreślają jednak, że od tego czasu w anestezjologii położniczej zaszły ogromne zmiany – zabiegi są najczęściej przeprowadzane w znieczuleniu miejscowym, a stosowane obecnie techniki znieczulenia ogólnego ograniczają ryzyko aspiracji do minimum. Poza tym, trudno jest określić, jak długo należałoby nie jeść, żeby mieć zupełnie pusty żołądek, a stosowane rutynowo odżywianie dożylne nie jest niestety pozbawione wad.
We wspomnianym wcześniej przeglądzie wyników badań, przyjrzano się danym z porodów 3130 kobiet, które zaliczono do grupy niskiego ryzyka, tj. nie planowano w ich przypadku i nie oczekiwano konieczności interwencji z zastosowaniem znieczulenia ogólnego. Z analizy tej wynika, że przyjmowanie pożywienia podczas porodu nie zwiększa ani ryzyka wymiotów, ani konieczności zastosowania interwencji medycznych i nie ma wpływu na stan zdrowia noworodka, określany przy pomocy wskaźnika Apgar.
Zespół badawczy, podobnie jak liczni eksperci opieki okołoporodowej (m.in. Amerykańskie Stowarzyszenie Położnych), podkreśla, że nie powinno się rutynowo ograniczać rodzącym z grup niskiego ryzyka dostępu do jedzenia i picia. The Cochrane Pregnancy and Chilbirth Group zaleca wręcz spożywanie lekkostrawnych pokarmów i napojów, by dostarczyć sobie energii niezbędnej do podjęcia wysiłku związanego z porodem naturalnym.
Choć wiele mam jest gotowych znieść wszelkie niedogodności jeśli istnieje chociażby cień ryzyka komplikacji, inne wspominają wielogodzinne powstrzymywanie się od jedzenia i picia jako koszmarne doświadczenie, którego wolałyby uniknąć. Biorąc pod uwagę współczesny stan wiedzy medycznej, wydaje się, że kobiety powinny mieć prawo wyboru, zwłaszcza że od przyjęcia na oddział położniczy do rozwiązania może upłynąć nawet kilkadziesiąt godzin. Wybierając szpital, warto zainteresować się, jaką politykę stosuje w tej kwestii.
A jak to było u Was? Mogłyście jeść i pić? Odczuwałyście w ogóle głód?
Poleć znajomym