Cześć dziewczyny,
Ostatnio mam gorsze samopoczucie i nie jestem w dobrej formie a co za tym idzie nawet na forum mi się nie chciało wchodzić.
Ale.... dzisiaj rano postanowiłam nadrobić zaległości i dołączyć się do wątku dyskusyjnego o macierzyństwie ze swoim zdaniem...
Na początku dodam: nie mam dzieci i mam 28 lat (czyt. młoda już nie jestem, ale stara też nie

)
Większość z Was, a nawet jak nie wszystkie zgadzacie się, że jednak mama pełni dużą rolę w rodzinie dla dzieci. Te co miały dzieci opisywały własne doświadczenia jak im się życie potoczyło.
Była też wypowiedź chyba "kiwi", która chcę aby obydwoje rodziców udzielało się tak samo w wychowanie dzieci.
A teraz pora na mnie
Zacznę od tego, czego jestem ostatnio przygnębiona...
Kobitki moje kochane.... mam nadzieję, że napiszę to w taki sposób że odzwierciedle swoje emocje i uczucia a przy tym dobrze mnie zrozumiecie...
Teraz przyszedł czas na dziecko i na prawdę się cieszę i nie mogę doczekać tak jak wy kiedy w końcu będę w ciąży a z drugiej strony mam dylematy w sobie...
Jakie dylematy?
1.
a) spełnie się w końcu jako mama... będę uczyła moje dziecko wszystkiego na świecie... będę się z nim bawiła... będę mu wszystko opowiadała..... będę uczyła je mówić, liczyć.... wzystko mu pokażę... jej będzie super... moje moje moje .... mmmmłaaaa ciumek
b) a co z moimi marzeniami? z moją niespełnioną karierą? Co z moimi talentami, które dostałam od Boga? Co z pasjami? Co z hobby? Koniec? Tak po prostu.... czy wychowanie uzupełni mi tą pustkę?
2.
a)Wszystko da się pogodzić.... będzie jedno i drugie... dam mężowi dziecko... on się będzie opiekował.... ja, kobieta marzeń.. uda mi się.... przecież jak mama spełniona to i dziecko spełnione... przecież ja się tutaj też liczę.... pasja, hobby, pasja....
b) a co z moim mężem, który tak pokornie każdego dnia chodzi do pracy i stara sie tak bardzo abym była szczęśliwa i nasze przyszłe dziecko też... on po pracy zawsze lubi się zdrzemnąć, więc będę wychodziła z dzieckiem na spacery żeby mógł sobie odpocząć
On też jest człowiekiem
3.
a) oooo nie..... to ja tu dla niego z kraju wyjeżdzam, na obcej ziemi, na mojej głowie będzie większość, przewijanie, pranie, karmienie, nauka polskiego itd. to nie nalezy mi sie wyjscie z domu nawet? Ooo nie! Poza tym jesteśmy na obcej ziemi, muszę się uczyć języka! Język, język, język!!! Przecież to duży priorytet tutaj!!! Język język... tak muszę się uczyć... on pobawi dziecko w tym czasie.
b) ... przecież jesteśmy razem szczęśliwi, o co mi chodzi....Pzecież jako mama i kochająca żona też mogę się super spełnić.... może właśnie dziecka brakuje nam do szczęścia a jak przyjdzie na świat to moje myśli już się ukierunkują na niego.
4. Nie nie nie nie nie!!!!! Zostaw te wszystkie myśli!!!!!!!!
Miłość!!!! Kieruj się w życiu miłością!!! Cokolwiek Cię spotka.... zostaw te myśli Bogu, oddaj to Bogu. Bóg jest miłością!!! Nic się nie martw!!! Rób swoje i to co Tobie jest na daną chwilę powołane a reszta się ułoży.... Miłość!!!! Miłość!!! Bóg jest miłością!!! Nic się nie martw!!! Nie myśl o tym!!!! Nie myśl o tym!!!!
I tak właśnie dziewczyny chodzę sobie z tymi myślami ...
Takie moje malutkie dylemaciki, które mam w głowie
Mam nadzieję, że pisząc o swoich odczuciach nikogo z Was nie uraziłam, bo nie to było moim celem. Pisałam o tym co mam w głowie i z jakimi myślami teraz chodzę i "próbuje się zaprzyjaźnić"