Sabull, trzymam kciuki za wyluzowanie i cierpliwe czekanie.
Ja byłam dziś u swojej gin, która zalecała mi wcześniej niepokalanka (z ciążą byłam u gin przyszpitalnej, która prowadziła moją poprzednią ciążę i dzięki której byłam traktowana w szpitalu jak"swoja") i powiedziała,że teraz to była ciąża biochemiczna, nie trzeba po niej czekać ze staraniami (2-3 miesiące czeka się po późniejszych poronieniach, zabiegach itp). Hcg może utrzymywać się jeszcze przez kilka dni. Natura sama wiedziała co robić i teraz na spokojnie znów jej trzeba zaufać. Nasze mamy i babcie testów nie robiły i nawet nie wiedziały dlaczego okres spóźniał się o kilka dni i czemu miesiączka była nagle bardzo obfita, a my niepotrzebnie się spinamy, testujemy nawet przed terminem i stresujemy potem podwójnie jak coś pójdzie nie tak. Dlatego, jej zdaniem, dzisiejsze pokolenie młodych kobiet powinno w takich przypadkach rozmawiać z mamą, zaufaną ciocią, a nie rówieśniczkami, bo te tylko straszą i nakręcają jeszcze bardziej
Znów mam brać niepokalanka, bo fakt, że byłam w ciąży świadczy najlepiej o tym, że zadział i ładnie regulował hormony. Do tego mam brać Pregna DHA i nie robić żadnych testów wcześniej niż kilka porządnych dni po terminie spodziewanej @, a najlepiej jeszcze później. Tak wczesne poronienia zdarzają się w około 50% ciąż, a ich przyczyną może być m.in. jakaś nieprawidłowość genetyczna, a nawet zwykły wirus przy przeziębieniu. Mam też wyleczyć zęby, bo często bakterie rozsiewane z nieleczonego uzębienia bywają powodem poronienia.
Ona jest zwolenniczką zakładania karty ciąży najwcześniej w 9 tc, co w porównaniu do krajów zachodnioeuropejskich i skandynawskich i tak jest wcześnie. Jest też sceptyczna co do podawania gestagenów (Duphaston, Luteina) bo coraz więcej mówi się o ich znikomym wpływie na podtrzymanie ciąży (chociaż przyznała, że standardowo nierzadko je przepisuje, bo taka jest procedura). Jej zdaniem byłoby mniej poronień i problemów patologicznych w ciąży gdyby kobiety rodziły w wieku lat 24, a nie 34, ale sama przyznała, że tego trendu raczej nie odwrócimy.
Dostałam lekki "opiernicz" za dżinsy noszone w mróz - robię sobie na pupie zimny pancerz, a to prosta droga do zapalenia przydatków. W lecie za to mam chodzić w sukienkach i unikać spodni. Teraz na pupę ciepłe rajstopy są the best

i mam o siebie dbać, nosić czapkę, szalik, unikać zagrypionych ludzi, jeść kiszoną kapustę i gorące zupy

I jako pracownik biurowy ruszać się dużo na świeżym powietrzu po pracy.
Lubię takie holistyczne podejście
A zatem: Carry on and LUUUUZZZZ and DBANIE O SIEBIE