Tasiemka napisał(a)
Jezu... czytam to i płaczę...
nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji
i podziwiam wszystkie które przez to przeszły i są teraz takie silne!!
kurde w ogóle teraz co druga informacja w wiadomościach to, że dziecko zmarło w trakcie porodu, albo coś... to ja siedze i wyje... jak to słyszę... nie wiem jakbym to zniosła, nie wiem....
kochana, ale przecież w wiadomościach się nie podaje jak wszystko idzie dobrze.. tylko jak źle.. nie można popadać w paranoję... jak mówi moja przyjaciółka myslenie pozytywne przynosi dobre zdarzenia...
Ja myślę że wszystko jeszcze u Gusi jest możliwe. Mojej bratowej zalecili skrobankę, że niby zarodek zagnieździł się poza macicą. Dał jej lekarz nawet skierowanie do szpitala, kazał jechać niezwłocznie. To był piątek...Nie pojechali. cały weekend przepłakali...
Przekonałam ją i brata żeby skonsultowali się jeszcze u innego gina... W poniedziałek konsultacja - wszystko w porządku...
Dziś Fifi jest ślicznym i rezolutnym - pięcioletnim chłopcem...