Buka, Tauriel i inne Dziewczyny,
Ja uwazam ze ciaza to mimo wsyzstko piekny czas ktorym trzeba sie cieczys i rozkoszowac, bo to co przezylam i przezywam po porodzie ....
Same wiecie ze czekalam na ciaze 3 lata i ze pierwsza ciaze stracilam. Moja Coreczka to najwieksze szczescie jakie mnie spotkalo. Kocham ja ponad zycie i nie wyobrazam sobie juz zycia bez niej.
Jednak to co jest po porodzie sprawia ze nie chce juz drugiego dziecka a wczesniej zawsze marzylam o 3.
Po pierwsze- w ciazy moj M dbal bardzo o mnie. Pomagal i otaczal troska. Urodzilam i wszelka taryfa ulgowa sie skonczyla. A tak naprawde to wtedy potrzebowalam najwiecej pomocy i zrozumienia. Bylam obolala i zmeczona. Ale nikogo to nie obchodzi, Trzeba zajmowac sie dzieckiem co akurat jest cudowne nawet jesli meczace, ale do tego trzeba zrobic pranie, poprasowac, zrobic obiad, pozmywac, posrzatac w domu itd...a tu szwy ciagna, krew sie leje, brzuch boli, plecy bola nie dowytrzymania po porodzie, nieprzespane noce i oczy same sie zamykajace, a dziecko tzrbea nosic tulic lulac, brodawki poranione a karmic trzeba, jeszcze dobrze jak jest pokarm....
Ja przeplakalam wiele godzin. Mialam mega sprzeczne uczucia... milosc najwieksza jaka mnie spotkala i zal smutek ze tak to wyglada. Wiele razy myslalam ( nawet wczoraj ostatni raz ), ze gdybym wiedziala ze to tak bedzie wygladac to bym sie na dziecko nie zdecydowala... a potem ogromny dol bo jak moge tak myslec skoro mam takie wielkie szczescie ktore kocham najmocniej na swiecie?
Moj M uwaza ze siedzie w domu to ja mam sie wsyzstkim zajmowac bo on pracuje... o! i takie wsparcie Gorzko sie rozczarowalam, doslownie zlamalo mi to serce... zawsze myslalam ze w takich kwestiach myslimy podobnie ale widac sie pomylilam.
To jest skrawek mojej historii i to ze u mnie tak jest, nie znaczy ze bedzie tak u kazdej z was... zycze zeby wasze macierzynstwo bylo uslane rozami..bez kolcow