Usiasia napisał(a)
Aaa i czy ktoś wie jak tam motylek? Zdaje mi się ze jednak pewnie cc jej zrobią...
Sorry ze milion postów ale skołowana przez to wszystko jestem
ach... szczerze mowiac marze o cc...
Od poczatku:
Wczoraj dostalam skurczy, pojechalismy do szpitala. Skurcze jak byk, szyjka od srodowej wizyty nieruszona. Robimy usg i zonk, maly ulozony posladkowo, waga niby niecale 2800 (byl problem z pomiarami bo.maly byl dziwnie zwiniety). No decyzja ze jedziem na przedporodowa, jesli skurcze nie ucichna to cc. To bylo po polnocy. Skucze byly dalej, dostalam 2 jriplowki nawadniajace. Rano dalej skurcze. Dostalam jakis lek przeciwbolowy podawany przy porodzie, a skurcze nadal byly. Po 9 lekarz mnie zbadal i mowi ze do 12 nie podaja mi juz nic, jesli skurcze nie ustana to cc po 12. No i przyznam ze troche mi ulzylo. O 12 wpada doktorek, zaczal juz wypelbiac papuery do cc, bada mnie i jak zagmeral to popchnal cos do gory. Bolalo jak cholera a ten zaskoczony mowi ze da sovie reke uciac ze to glowa. No i biegiem na usg... a tam... fifi glowa w dol. No szlag mnie trafil na miejscu, ale byl ladnie ulozony, pomierzyl go (z pomiarow wchodzi tydzien wiekszy niz jest), no i waga jedbak 3140. Cc odwolana, bo jak sie mialo ruszyc.to.kazali mi rodzic sn. Osiagnelam apogeum placzu bo bylam zmeczona (nie spalam wcale od poprzedniego dbia od 9), mialam dosc bolu, szpitali i wszystkich akcji. Znow nawodbili mnie kroplowkami, dostalam super lek przeciwbolwy. Usnelam na 2h... no i znow ucichlo. I tak leze tu dalej, lekarz mi powiedzial ze kvserwujemy sievie i malucha, bo moze byc tak ze puszcza mnie d domu. Za tydzien lub dwa wroce rodzic, a moze byc tak ze bede tu do konca juz

no i wtedy sie podlamalam.. przeplakalam pol dnia dzisiaj, zwyzywalam meza... ale to hormony, emocje i stres. I nie. Pisalamtutajbo mialampodly charakter...a jak to mowia polozne ze z Filipem zawsze przygody juz od brzucha... czyli chyba zle imie wybralismy