Nie byłam na IP, bo się bałam, że mnie zostawią w szpitalu, a jutro o 14:00 mam tą ważną rozprawę w sprawie długów. Jutro rano pojadę na USG, chyba, że mnie jakiś silny ból złapie, a dopiero ok. 16-stej po rozprawie mam wizytę u gin.Na razie nic mnie nie boli, kompletnie nic, ani brzuch, ani jajniki.... jedyne, co mnie ta głowa bolała wtedy.
Mam jeszcze taką nadzieję, że może od 8 lutego np. do weekendu ta beta sobie rosła i np. osiagnęła wynik 2000, a te 1460 jest po spadku?.... ale ona na poprzednim USG nie widziała ciąży w macicy, a chyba chociaż sam pęcherzyk byłoby widać

?
Ps. Wczoraj już mi nerwy i emocje puściły w samym laboratorium, aż się rozryczałam, jak tłumaczyłam babie, że muszę znać ten wynik do USG!!!, czy to nie pozamaciczna, że to 3 poronienie, bo mi znowu nie chciała go podać! nawet telefonicznie, a ja dzis popołudniu nie mam samochodu, żeby podjechać tam do poradni. Z wielką łaską i tajemnicą przekazała mi go telefonicznie... i tym telefonem już mnie totalnie zdołowała, bo takiego wyniku się nie spodziewałam. Myślałam, że jak zaczęłam plamić, krwawić to spadnie. Dziś mam nawet silniejsze krwawienie ze skrzepami
Jutro rano przed USG zrobię sobie prywatnie kolejną betę hcg i powinnam poznać wynik do popołudniowej wizyty u gin... będę miała informację, czy rośnie, czy spada...