Usiasia napisał(a)
Monia przykro to mówić i mam nadzieje ze Cię nie urażę, ale dobrze ze wszystko się samo jednak oczyszcza...
Usiasia, ja też tak do tego podchodzę, także mimo wszystko "cieszę się", że coś się zaczęło w końcu dziać i ta cholerna szyjka się otwarła.... może uniknę tego szpitala, łyżeczkowania, a w najgorszym wypadku grzebania w jajowodach. Boję się tylko takich skurczów, mroczków i krwotoku, który miałam w sierpniu, ale już męża poinstruowałam, co ma robić, gdzie mam nospę forte i ewentualnie pogotowie, bo ja wtedy miałam ciemno przed oczami i mdlałam, ale ta ciąża jest młodsza. Ciekawa jestem też spadku bety hcg, w czwartek bym zrobiła ją, ale znowu te babska mi wyniku nie będą chciały podać, bo to ze skierowania, a ja mam już w piątek na godz. 9-tą USG.
Ty rano robisz test

? zakupiłaś Rossmanowy?
Pepitka - gratuluję synka!

dobrze, że nie bierzesz tego do serca, co Ci te babsko powiedziało... jak taka rozkojarzona była. Będzie dobrze, zobaczysz!
Turbo - a co Ty tu jeszcze robisz!!!, patrze na Twój suwak i 39,1! :O nie do wiary... a groził wcześniejszy poród. Ja urodziłam 10 dni przed terminem.
W załączeniu fotki małego w szpitalu... z 03.03.13 r. Ze względu na podwyższony poziom bilirubiny - żółtaczka i fakt, że urodził się zimą musiałam zostać w szpitalu 3 dni dłużej i naświetlać go specjalną lampą. Nie spałam 3 noce przez tą opaskę na oczach, bo zażądałam przywiezienia tej lampy na salę, a ona nie dosyć, że dawała takie ostre światło to jeszcze trochę buczała... Te laski ze mną na sali też miały przez to przewalone, ale oczy mojego dziecka były wtedy dla mnie najważniejsze. Wkurzyłam się, jak zobaczyłam, że pielęgniarki olały sprawę i zostawiły małego na sali z noworodkami z nakrytą lampą i mu ta opaska z oczu zjeżdżała. Lampa prosto w oczy mu świeciła, a one miały to w dupie.