Czesc mamusie!!! Mam Selenkę wreszcie

. Zaraz wstawię jakieś fotki. Jestem przeszczęśliwa!!!
teraz trochę o porodzie: skurcze co 15 minut zaczęły się w piątek ok 15.00. (to taki ból w podbrzuszu jak na okres tylko troche bardziej). Dotarłam do szpitala, dostałam swój pokój, położyli mnie na monitory żeby sprawdzić co ile są skurcze i potem do pokoju bo rozwarcie było tylko na 3 cm. O 3 w nocy mialam stawic się na monitory ponownie i okazało się ze już jest 7 cm

. Podano mi epidural, co polecam z całego serca!!!! (jak się nasłuchałam tych krzykówi jęków to to bogu dziękowałam że istnieje takie znieczulenie (chcialam dodac ze podłączenie sądy do kręgosłupa nie boli!) o 9 rano mialam juz 10 cm, długo to trwało bo epidural spowalnia akcję porodową. Niestety mała nie mogła wyjść bo spora główka była, pomimo parć i wysiłku z mojej strony nic utknęła w kanale rodnym. o 12 zawieziono mnie na sale porodową i zaczęły mi pielęgniarki wypychać na siłą małą z brzucha, niestety nie obyło się bez kleszczy

ale za pierwszym podejściem wyszedł mój skarb

3980g. Wszystko skończyło się dobrze byłam zmęczona ale nie bolało nic (chce zaznaczyc ze nie boli ale skurcze czuć) Pod wieczór już wstałam do łazienki i mialam małą cały czas ze sobą, a dnia następnego kąpiel i opieka nad małą juz bez niczyjej pomocy. Wczoraj (po 48h) wyszłam ze szpitala i czuję się dobrze, mamy pierwszy spacer za nami, mała jest spokojna sypia duzo. Pozdrawiam was wszystkie!