Jak napisał James C. Dobson „…konflikty przy stole są jedynymi, w których dziecko ma całkowitą przewagę.” Nie ważne jak bardzo będziemy się starać i „na siłę” wmuszać w dziecko jedzenie, jeśli nie będzie czegoś chciało, po prostu tego nie zje.
Z opisu Pani problemu nie wynika, jakie stosowała Pani sposoby, aby zachęcić syna do zjedzenia „nowego” posiłku, dlatego przytoczę tutaj kilka popularnych działań, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się skuteczne, lecz w większości przypadków kończą się fiaskiem.
Powtarzanie dziecku „nie wstaniesz od stołu, dopóki nie zjesz” nie rozwiąże problemu a może przysporzyć kolejnych, takich jak np.: pogorszenie umiejętności regulacji zachowań żywnościowych dziecka. Dziecko samo najlepiej wie ile jest w stanie zjeść, aby zaspokoić głód, zarówno w przypadku jednego posiłku, jak i dobowej dawki żywności. Nie należy, więc zmuszać go do zjedzenia tego, co ma na talerzu, ponieważ gdy zgłodnieje, samo nas o ty poinformuje.
Nie powinno się również stosować wobec dziecka gróźb, że jeśli nie zje danego posiłku, nie dostanie słodyczy czy tym podobne. Jak mówi przysłowie „zakazany owoc smakuje najlepiej”, dlatego dziecko będzie szukało innego sposobu na zdobycie tego, czego chce, niewymagającego spełnienia ustalonych przez rodzica warunków.
Nie warto również używać wyrażenia „zdrowy” posiłek. Lepiej zastąpić to określeniem „nowe” danie. Dzieci często kojarzą „zdrowe” z czymś niesmacznym, bazując na swoich wcześniejszych doświadczeniach.
Ważnym jest, aby służyć dziecku przykładem. Otoczenie, w którym się wychowuje stanowi dla niego model do naśladowania, dlatego warto, aby dzieci spożywały posiłek przy stole z rodzicami lub rodzeństwem, których dieta uwzględnia pożądane produkty i składniki odżywcze. Łatwiej przekonać dziecko do zjedzenia produktów bogatych w niezbędne wartości odżywcze, gdy samo widzi dorosłego lub swoje rodzeństwo jedzących zdrowe posiłki.
Myślę, że w Pani sytuacji najlepiej zacząć od wspólnych posiłków lub jeśli jest to już praktykowane, urozmaicenia ich ciekawą bądź zabawną pogawędką. Można także spróbować, w granicach możliwości wspólnie przygotować posiłek, co mogłoby zachęcić dziecko do spróbowania „własnego wyrobu”.
Jeśli to nie pomoże i sytuacja nie poprawi się należałoby postawić przed dzieckiem talerz smacznego jedzenia, innego niż te, które je, na co dzień. Mam tutaj na myśli coś innego niż te pięć posiłków, które je bez problemu. Jeśli stwierdzi, że nie jest głodne lub nie będzie tego jadło, zabrać talerz, schować do lodówki a dziecko odesłać od stołu. Kiedy za jakiś czas wróci, aby coś zjeść, nie stawiać przed nim żadnych przekąsek czy słodyczy. Wyjąć z lodówki talerz z niezjedzonym posiłkiem, odgrzać i podać dziecku po raz drugi. Jeśli znów nie będzie chciało zjeść, powtarzamy całą sytuację – chowamy jedzenie a dziecko odsyłamy do zabawy. W dalszym ciągu postępujemy w dokładnie ten sam sposób, dopóki dziecko nie zje zaproponowanego przez nas posiłku. Rozwiązanie to może wydawać się drastyczne, ale skuteczne.
Nie jest w żadnym aspekcie niebezpieczne dla dziecka, które tak jak wspominałam wcześniej wie, kiedy jest głodne i ile jest w stanie zjeść. Czasem zajmuje to kilka godzin, czasem kilkanaście, ale myślę, że warto spróbować.
O problemach z jedzeniem występujących u dzieci, ich najczęstszych przyczynach czy poradach jak ich uniknąć, konkretnie a przede wszystkim ciekawie napisał znany i ceniony hiszpański pediatra w swojej książce „Moje dziecko nie chce jeść”. Według mnie jest to obowiązkowa lektura każdego rodzica, który chciałby pogłębić swoją wiedzę z zakresu żywienia dziecka. Książka napisana jest w sposób przystępny i mimo swojej grubości łatwo się ją czyta, dlatego serdecznie polecam. Myślę, że warto się z nią zapoznać i spróbować wprowadzić niektóre zawarte w niej działania w życie a „wojny” przy stole powinny się skończyć.