maryna napisał(a)
no udanej imprezy zycze i obowiazkowo relacje w pon....
jutro fotki wkleję, bo niestety żadnej z domu nie wzięłam, po imprezie walnęłam sobie kilka łyków wina, i mam cholernego kaca... nie piłam chyba z 4 lata, w nocy mnie suszyło, łeb mnie napierdziela, ze szok...
a na imprezie było tak...
mały przed imprezą walnął sobie 2,5 h snu, a była na 12:30, wiec sie złożyło idealnie... niestety obiadku nie chciał zjeść, zjadł zato troszkę ogórkowej

został wybawiony, wybiegał się... ogólnie był spokojny do momentu jak siostra cioteczna nei barała jego wiatraczka

wtedy taki ryk urządził, zę szok, nigdy wcześniej czegoś takiego u młaego nie widziałam
ponoć wszystko smakowało, mięsa zostało nam jedynie na 3 obiady, w sumie było dobrze wszystko wyliczone, tort z cukierni poszedł cały, została połowa tortu robiona przez męża i 3/4 sernika, nikt więcej po zupach, drugim daniu i torcie nie dał rady pojeść, jedynie mój tata dzielnie wciągał wsszystko
wszystko pięknie elegancko, ale nie do końca... cała impreza trwała od 12:30 do 16
jednak udało się mojej bratowej i teściowej wku..wić mnie n a maxa, ta pierwsza, ze powinnam zostawić dziecko na pół godziny i niech ryczy ile wlezie, aż samo się nauczy, np. wstawać, bo jej ma 9 miesięcy i juz wstaje, dlaczego łóżeczko mamy jeszcze na środkowym, dlaczego to dlaczego tamto...
a teściowa, ze ja tak do wszystkiego przywyczaiłam, a ona ku..wa, 3/4 dnia spędza z małym i nie przyzwyczaiła
musiałam sobie pobluzgać, bo do tego jeszcze mam tego cholernego kaca...
jak wszzyscy poszli to się solidnie poryczałam, jaka to zła matka ze mnie...
to tyle