Dziewczyny jestem po prostu przeszczęśliwa, ale od początku.
Nasze spacery do tej pory wyglądały tak, że Natalka jak nie usnęła w ciągu 10 minut od wyjścia z domu to zaczynała płakać i musiałam ją brać na ręce.Wyglądało to tak, że na jednej ręce Natka, a drugą pchałam wózek.Wracałam spocona jak dziki osiół i załamana, że już do końca świata nasze spacery tak będą wyglądały.
Dzisiaj postanowiłam wypróbować spacerówkę,wyszliśmy wszyscy troje, ja z duszą na ramieniu.Natalka rozglądała się,oczy jak 5 zlotych i po pół godzinie zasnęła kamiennym snem.Cieszyłam się, ale jeszcze sceptycznie do tego podeszłam.
O 15 pojechaliśmy do mojej Przyjaciółki,bo miała mi w swojej aptece kupic tabletki anty,bo nie mam recepty,a że ona jest kierownikiem apteki,wiec nie ma z tym problemu.Jak od niej wyszliśmy to zapakowałam Natalkę do spacerówki,bo marudziła i umówiłam się z mężem,żę on pojedzie autem,a ja pójdę na nogach do Lidla (bo mieliśmy zrobić zakupy).Po kilku minutkach Natalka zasnęła mimo,że wyspana była. Hurrrrrra,chyba lubi jezdzic w wózku

.Oto fotorelacja: