Lady, wszystkie się bałyśmy a potem działasz jak w amoku, instynktownie. I calkiem nieźle wychodzi
To może choć troszkę Cię rozbawią moje perypetie sprzed 2 lat...
Ze wspomnień na osi czasu Fb..
Melissa Tygrysówna
6 czerwca 2014 o 16:00 ·
My wróciłyśmy z Łazienek o g.14, niestety tylko Mela padła, Ida jak pijany w sztok zając kica w łóżku, i tak się wywraca co sek., ale spać 'nie chce'.. A ja bym wreszcie coś chciała przekąsić cokolwiek na ciepło.. Nie idzie nam to usypianie ;/
A teraz lunął wielki deszcz.. Spacer był super, chociaż zaraz na początku Mila zrobiła bam !! naturalnie w kałużę, i tak się zniechęciła, że dalej królewna prawie cały czas w lektyce.. Odpadł nam jeszcze jeden z daszków wózka, wózek usyfiony, porażka !! Apaszka na Melissie wkręciła się w koła, ale zareagowałam, zanim zdążyło ją poddusić, nawet nie zauważyła, jadła morelkę, w najlepsze.. ;-D ;-D
Zrobiła na koniec piękną kanapkę ( czeka na Tatusia

) - zmiażdżyła razem morelę, różę z rabaty i drożdżówkę

Ohyyda.
A, ja zapomniałam orzechów, więc oblężenie wiewiórek długo nie trwało, za to się jakaś zwariowana kaczka przyczepiła do Mili, i tak z nią zlazła cały park, od bramy do bramy
Tak w skrócie
Ps. A Idalia przez 25 minut słała słodkie minki w metrze do jakiegoś młodego kolesia ( ok.25 lat.. ciut dla niej za stary..

) z rowerem, podrywała go na maxa, a on cały w uśmiechach..
Ps. 2 Kanapki, mój niewdzięczny mąż nie zjadł, stwierdził, ze za dużo ziemistych przypraw..

Wymagający, tatko ;-D
Ech, pamiętam tę kaczkę - dziwaczkę, jak by to było wczoraj.. Przez cały park za Milką, tup-tup...